Podziel się wrażeniami!
Problem rozwiązany.
Opiszę jednak na początek moją historię bo skłania do refleksji nad rzetelnością serwisów fotograficznych.
Aparat kupiłem używany i od początku robił w niektórych sytuacjach nieostre zdjęcia. Początkowo myślalem, że ja robię coś nie tak, skoro raz zdjęcia są całkiem ładne, a innym gorsze od telefonu z aparatem VGA. W końcu oddałem aparat do serwisu w Gdyni, gdzie zdiagnozowali awarię elektroniki i potrzebę (najprawdopodniej) wymiany płyty głównej. Tu trochę wpadłem w panikę, co do przyszłych kosztów i stąd też niniejszy wątek.
Nie chciałem wysyłać aparatu kurierem do Warszawy więc spróbowałem jeszcze w jednym miejscowym serwisie w Sopocie, też ponoć bardzo dobrym, co to żadnego problemu się nie boją i są polecani przez zawodowców. Tam po dwóch dniach oczekiwania dostałem informację, że aparat był bardzo intensywnie testowany i żadnej wady nie stwierdzono. Ucieszony, że dotyk złotych rąk fachowca uleczył mój aparat, jadę go odebrać. Na miejscu robię testowe zdjęcie i dalej to samo, rozmazane jak u paralityka. Na moje nieśmałe pytanie czy to nie jest żadna wada miła pani odpowiada, że tam jest taki przycisk, który naciska się tylko do połowy a ja widać nie potrafię trzymać aparatu. Trzymając nerwy na wodzy sugeruję, żeby miła pani pokazała mi jak się robi wyraźne zdjęcie. Po paru nieudanych próbach, pani dalej miła, ale już lekko chyba zniesmaczona, stwierdza, że jest to tani aparat i nie można wymagać od niego wyraźnych zdjęć takich jak w drogim sprzęcie. Tak więc wyszło na to że jestem głupi bo nie potrafię naciskać spustu migawki i dodatkowo naiwny, bo myślałem, że aparat za prawie 2tys zł może zrobić w miarę wyraźne zdjęcie. Grzecznie podziękowałem i wyszedłem.
Jako ostatnią deskę ratunku wybrałem serwis w Warszawie CSI. Wszystko szybko, sprawnie i kulturalnie. Na drugi dzień kurier rano, w następnym dniu diagnoza i wycena. Z dużym strachem otwieram emaila, bo się naczytałem, że są strasznie drodzy i oczekuję kwoty co najmniej 2/3 wartości aparatu. I tu moje zdziwienie, usterka to regulacja AF, wycena 120 zł. Oczywiście się zgadzam, choć nie do końca wierzę, że to taka drobnostka, skoro 2 "profesjopnalne" serwisy sobie z tym nie poradziły. Na drugi dzień info, że naprawione i wysłane. I teraz się właśnie od dwóch dni bawię apratem. Zdjęcia suuuuuupeeeer w porównaniu do poprzedniej jakości. Nawet te które myślałem, że były w miarę dobre to jednak były słabe w porównaniu do tych co są teraz.
Więc jak to jest, że jeden serwis ocenia bład płyty głównej i olbrzymie koszty naprawy, drugi serwis nie widzi żadnego problemu i obraża klienta a trzeci serwis bez żadnego wymądrzania się bierze i naprawia za 100zł?